W jednym z poprzednich postów chwaliłyśmy się, że miałyśmy okazję pokopać piłkę z Thierrym Henrym. Pewnie zastanawiacie się co za bzdury wypisujemy na blogu, ale to wcale nie są bzdury, a my nie jadłyśmy dzisiaj żadnych muchomorów. Niemożliwe? A jednak! W Stanach Zjednoczonych piłka nożna to sport
trochę drugorzędny. Jego popularność nie dorównuje w najmniejszym stopniu baseballowi, czy footballowi amerykańskiemu. Dam głowę, że piłkarze mogliby spokojnie przejść ulicami największych miast, bądź przejechać całą linię metra niezauważeni...no chyba, że napotkaliby na fanów z innych państw- wtedy byłaby to zupełnie inna bajka. Wracając do naszego spotkania z Thierrym...same nie spodziewałyśmy się takiej reakcji klubu i tak miłego przyjęcia przez pracowników Red Bull Areny i organizatorów meczu. Wystarczył jeden mail, kilka słów o sobie, zaprezentowanie swojego portfolio, aby oficjalnie dołączyć do grona fotografów spotkania New York Red Bulls z Portland Timbers! Uh...to nie to co nasza ekstraklasa :) Jeśli nadal myślicie, że zaszkodziły nam muchomory to zobaczcie te zdjęcia!
Ci chłopcy wiedzieli, że wylądują na start-mecie!
Co robi polska flaga na nowojorskiej żylecie?
Thierry!
To nie był nudny mecz...
...w sumie padło 5 goli.
Niektórzy zawodnicy nie byli w stanie zejść z boiska o własnych siłach.
Happy B-day Stephania! Nie wiemy kim jest owa Stephania, ale dołączamy się do życzeń!
P.S. Pozdrawiamy pana kierowcę red bullowego busa, który po naszym akcencie stwierdził, że jesteśmy Brytyjkami i na pewno przyjechałyśmy w tajnej misji jako wysłanniczki Manchesteru United, aby sprzątnąć drużynie czerwonych byków największe talenty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz