poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie roku 2012 w obiektywie

Mijający rok 2012 był pełen piłkarskich emocji. Przede wszystkim za sprawą Mistrzostw Europy, które mimo braku sukcesu polskiej reprezentacji rozgrzały całą Polskę. Dla mnie był to również czas spędzony na boiskach dwóch warszawskich klubów: Legii Warszawa i Polonii Warszawa. Dzięki uprzejmości klubu New York Red Bulls mogłam także oglądać mecz ligi amerykańskiej z płyty boiska. Do tego spotkania reprezentacji z Portugalią, Anglią i RPA; turnieje z Zinedinem Zidanem i Jerzym Dudkiem.
W nadchodzącym roku życzę Wam jeszcze więcej sportowych emocji i zachęcam do śledzenia moich galerii na https://www.facebook.com/sportsnapshot oraz zachęcam do obejrzenia „Podsumowania roku 2012 w obiektywie” na noga.pl! http://www.noga.pl/inne/aktualnosci/podsumowanie_roku_2012_w_obiektywie,705,1,0.html


sobota, 29 grudnia 2012

Vierschanzentournee! Startuje 61. Turniej Czterech Skoczni!

Zaczynamy wielkie narciarskie święto! Startuje 61. Turniej Czterech Skoczni! Dla nas będzie to 13 turniej. Wszystko zaczęło się od zwycięstwa Adama Małysza. Potem był fenomenalny 50. TCS i cztery zwycięstwa Svena Hannawalda. Nikomu wcześniej, ani później nie udało się osiągnąć tego co zrobił Niemiec. Ciekawe jest to, że był to jubileuszowy 50. Turniej Czterech Skoczni, a Hannawald we wszystkich czterech konkursach startował z numerem 50, nie biorąc udziału w kwalifikacjach. W 2006 roku turniej był szczególny, ponieważ miał dwóch zwycięzców. Na najwyższym stopniu podium stanęli Janne Ahonen i Jakub Janda. W sumie w ośmiu skokach uzyskali taką samą liczbę punktów. Cztery ostatnie edycje turnieju wygrywali Austriacy: Loitzl, Kofler, Morgenstern, Schlierenzauer. Kto wygra w tym roku? Odpowiedź poznamy dopiero (albo już) 6. stycznia! A już teraz zachęcamy Was do przyjrzenia się historii turnieju:

piątek, 14 grudnia 2012

Legionista

Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się dlaczego okładki polskiej prasy sportowej są tak "biedne" i "oklepane". Zazwyczaj ląduje na nich przeciętne zdjęcie mniej przeciętnego sportowca, na którym spoczywa cała odpowiedzialność przyciągnięcia oczu i pieniędzy potencjalnego czytelnika i klienta. Z zazdrością patrzyliśmy na zachodnie magazyny prezentujące sportowców niekoniecznie na arenach ich zmagań, a także w strojach, w których nie widzimy ich podczas zawodów sportowych. "Nasza Legia" zmieniła nasze postrzeganie polskiej prasy sportowej. Redakcja magazynu warszawskiej Legii podjęła ryzyko i zdecydowała się na bardzo wymowną okładkę z Jakubem Koseckim. Po jej zobaczeniu nawet laik w dziedzinie sportu zapamięta twarz STRZELCY z WOJSKOWYCH.

sobota, 8 grudnia 2012

Coraz bliżej święta...

...coraz bliżej święta. Świąteczny nastrój zapanował wśród tenisistów i tenisistek. Sami zobaczcie co znalazła dziś start-meta!

czwartek, 6 grudnia 2012

Mikołajki na Legii

Hohoho byliście grzeczni w tym roku? My chyba tak, bo do nas Mikołaj przyszedł już wczoraj. Zresztą nie przyszedł sam. W tym roku do pomocy zabrał  skrzaty, elfy, krasnale, renifery piłkarzy (niepotrzebne skreślić  z Legii Warszawa. Podopieczni Jana Urbana rozdawali prezenty najmłodszym fanom, robili z nimi świąteczne pierniki i malowali bombki. Spotkanie zakończyło się wspólnym zdjęciem na murawie boiska.












poniedziałek, 3 grudnia 2012

Złóż życzenia urodzinowe Adamowi Małyszowi!

Adam Małysz-  najlepszy i najsympatyczniejszy sportowiec Polski świata obchodzi dzisiaj 35. urodziny! Złóżmy mu wszyscy najserdeczniejsze życzenia! Start-meta już to zrobiła!
Panie Adamie, żyj nam 100 lat!

życzenia możecie składać poprzez fan page na Facebooku: https://www.facebook.com/malyszpl?fref=ts


sobota, 1 grudnia 2012

Ile smaku we fraku?

No dobra, wcale nie we fraku, a w garniturze, ale Rogerowi we wszystkim dobrze. Niedawno Szwajcar został nowym ambasadorem ekskluzywnej marki szampana Moët & Chandon. Zdjęcia są autorstwem znanego fotografa Patricka Demarcheliera. Nic tylko się zachwycać.



czwartek, 29 listopada 2012

Bode Miller nigdy nie zwalnia.



To, że Bode Miller jest osobą nietuzinkową wiadomo nie od dziś. Amerykanin do niedawna mieszkał w przyczepie kempingowej. Przyczepa była dla niego nie tylko domem, ale także hotelem podczas zawodów. Gdy Bode Miller przyjechał do Zakopanego, aby dać przykład młodym polskim alpejczykom...na stoku się nie pojawił, ponieważ po hucznej imprezie wstał dopiero o godz. 14:00. Zresztą huczne imprezy sa znakiem rozpoznawczym Millera. Świętując w pubie tytuł mistrza świata zgubił swój złoty medal...
Jeżeli ktoś myślał, że uodpornił się na szaleństwa Millera będzie lekko zdziwiony. Kot w roli świadka na ślubie pobił chyba wszystko!
A o to artykuł, który start-meta znalazła na sport.pl

Narciarska kariera Bode Millera po operacji kolana nieco zwolniła, ale jego życie wciąż pędzi. Właśnie wziął ślub z dziewczyną z plakatu. Świadkiem był kot, a jego wyścigowy koń Carving wygrał gonitwę w Hollywood.Jeśli ktoś myślał, że szalony życiorys Millera jest już dziełem skończonym, to nieco się pomylił. Człowiek, który wychował się w lasach New Hampshire w rodzinie hipisów w domku bez elektryczności, a potem - pijąc po drodze dużo tequili - został najwybitniejszym narciarzem USA w historii, wciąż nie daje o sobie zapomnieć, choć od dawna niczego nie wygrał. Ostatnie zwycięstwo w alpejskim Pucharze Świata odniósł na stoku Birds of Prey w Kolorado równo rok temu.- Ja tu jeszcze wrócę. Będę jeździł na nartach, dopóki sprawia mi to przyjemność - odgrażał się 35-letni Miller w lutym, gdy musiał przerwać starty w PŚ i poddać się artroskopii lewego kolana. Więzadła uszkodził w Soczi, gdzie testował olimpijskie trasy szykowane na igrzyska w 2014 r. Mimo dużych kłopotów zajął wtedy czwarte miejsce. Próbował startować w kolejnych zawodach, ale nie dał rady i położył się pod nóż chirurga. W sumie już dwa razy, bo pierwsza operacja nie była udana.Zwycięzca 33 zawodów PŚ, zdobywca dwóch Kryształowych Kul, czterech tytułów mistrza świata i złota olimpijskiego twardo zapowiada, że na stok wróci dopiero wtedy, gdy zniknie ryzyko kolejnego urazu. Trenerzy z US Ski Team mówią, że teoretycznie mógłby startować już teraz, ale czeka na "pełną prędkość", a ta ma pojawić się za trzy, góra cztery tygodnie w Europie.W supergigancie w Beaver Creek jeszcze więc Millera zabraknie, ale fani największego narciarskiego celebryty i tak się nie nudzą. W maju, odwiedzając gabinet swojego agenta Lowella Tauba, zobaczył na ścianie zdjęcie długonogiej blondynki. - Co to za piękność? - spytał. Dziewczyna z plakatu nazywała się Morgan Beck i była młodszą od niego o 10 lat amerykańską siatkarką plażową i modelką. Kilka dni później Miller już rozmawiał z nią przez telefon i umawiał się, że wpadnie na zawody na Florydzie "pooglądać siatkówkę". Podobno od tego czasu nie rozstali się nawet na chwilę. 7 października wzięli ślub. Oczywiście nie był to zwykły amerykański ślub, alewesele w stylu Bode Millera. Ceremonia odbyła się w jego domu łodzi nad zatoką San Diego. W charakterze świadków wystąpili: urzędnik stanu cywilnego, fotograf i kot. - Bode wychodzi z założenia, że jeśli jakaś decyzja jest słuszna, to nie ma sensu czekać - śmiała się Morgan.Kto wie, być może Miller był jej od początku przeznaczony. O swoim przyszłym mężu pierwszy raz usłyszała bowiem już 10 lat wcześniej. Razem z rodzicami była w Salt Lake City przed igrzyskami w 2002 r. Pewnego dnia w pokoju obok była głośna impreza. Rodzice poszli uciszyć towarzystwo. - To ten wariat Bode Miller - westchnęli, gdy wrócili.Państwo Millerowie szukają teraz nowego domu na stałym lądzie, ale nie chcą zbytnio oddalać się od Kalifornii, bo są tam wciąż dwie, poza Morgan, największe miłości narciarza. Pierwszą jest czteroletnia córka Dacey, dziecko z poprzedniego związku, a drugą - dwuletni ogier Carving.Wyścigi konne to nowa pasja narciarza, który wszedł w spółkę z żoną legendarnego trenera Boba Bafferta. Spółka jest chyba poważna, bo Baffertowie dali swojemu najmłodszemu synowi na imię Bode. Carving (końskie imię też nie jest raczej przypadkowe. Tak nazywa się typ taliowanych nart) wygrał niedawno o pół długości prestiżową gonitwę Real Quiet Stakes na torze w Hollywood Park. Koń zarobił w czterech gonitwach już 130 tys. dol. Miller pytany, czy po zakończeniu kariery poświęci się wyścigom, odparł: - Z pewnością, ale najpierw spróbuję jeszcze parę razy zjechać na nartach. Podobno ból w lewym kolanie dokuczał mu od 12 lat. Dopiero ostatnia operacja sprawiła, że jego noga jest prawie jak nowa. - A to otwiera przede mną całkiem nowe możliwości - stwierdził.



wtorek, 27 listopada 2012

Lech Poznań - żółty czy granatowy?




Kibice Lecha Poznań mogą zadecydować o kolorze koszulki swoich piłkarzy.
Ekstraklasa dała do dyspozycji klubu dwa kolory: granatowy, w którym poznaniacy grają na wyjazdach w rundzie jesiennej oraz .. żółty. Barwy wynikają z oferty sponsora technicznego Puma. Reszta zaproponowanych strojów zbyt bardzo przypominała kolory koszulek innych klubów. Jest jeszcze jeden warunek - trzeci komplet musi różnić się od barw podstawowych.
U siebie Lech Poznań rozgrywa spotkania w niebiesko-białym komplecie, wyjazdowe koszulki są białe. Jak będzie wyglądał trzeci trykot? Głosowanie kończy się dziś o godzinie 20:00. Na razie sytuacja jest bardzo wyrównana. Raz wygrywają koszulki żółte, innym razem - granatowe.
Osobiście polecam oddawanie głosów na granatowy strój. Oko zdążyło się już przyzwyczaić do tego koloru, a żółte bluzki, choć odmienne (chyba żaden klub w Ekstraklasie nie występuje w takich barwach) zbyt mocno kojarzą się z kadrą Brazylii, Szwecji czy .. kurczakiem. ;)
Link do głosowania poniżej.

poniedziałek, 26 listopada 2012

A miało być tak pięknie...

Karuzela Pucharu Świata w skokach narciarskich ledwo ruszyła, a polski kibic ma już jej dość. W piątek w konkursie mieszanym Polska nie wystawiła drużyny, bo i nie miała kogo. Skoki narciarskie kobiet w Polsce są ...i ich nie ma. Mamy dziewczyny, które twierdzą, że skakać kochają i chcą, ale według Polskiego Związku Narciarskiego nie warto im pomagać. Dlaczego? Bo podobno liczba chętnych dziewczyn jest za mała, żeby myśleć o jakiejkolwiek kadrze, bo skoki narciarskie kobiet są feministycznym wymysłem, ideą wyssaną z palca, bo nie mają przyszłości. Ponieważ związek ich nie wspiera nie mogą trenować tak jak ich koleżanki z innych państw, a co za tym idzie nie odnoszą i w najbliższym czasie nie odniosą sukcesów. Inne związki inaczej potraktowały swoje zawodniczki- zbudowano dla nich kadry, zatrudniono trenerów i sztab szkoleniowy, postarano się o sponsorów, dano możliwości rozwoju i nie zamknięto przed nimi drzwi. Są państwa gdzie kobiety odnoszą w skokach większe sukcesy niż mężczyźni. Przykładem są Włochy. Evelyn Insam i Elena Runggaldier należą do światowej czołówki skoczkiń. Ich kolegom Sebastianowi Colloredo i Andrea Morassiemu rzadko udaje się załapać do finałowej 30. W piątek w Lillehammer Włosi znaleźli się na najniższym stopniu podium mieszanej drużynówki. Głównie dzięki świetnym skokom Insam, która wypadła gorzej jedynie od ubiegłorocznego zdobywcy Kryształowej Kuli- Andersa Bardala. Wygrała Norwegia, przed Japonią.

W zawodach indywidualnych triumfowali Niemiec Severin Freund i Austriak Gregor Schlierenzauer. Po dwóch konkurach liderem klasyfikacji generalnej jest Thomas Morgenstern, który w weekend dwukrotnie stawał na podium (był 2. i 3.). Wśród kobiet najlepsza okazała się Japonka Sara Takanashi.

Występ Polaków można w zasadzie przemilczeć. Gorzej nie było od 2001 roku, czyli od roku, w którym Adam Małysz szturmem wdarł się do czołówki skoków narciarskich i zaczął odnosić seryjne zwycięstwa. Przez lata jego sukcesów w polskich skokach wiele się zmieniło. Powstały nowe obiekty, inne zostały przebudowane lub odnowione. Setki, tysiące młodych chłopaków garnęły się na skocznie, marząc o karierze Mistrza z Wisły. To dla nich powstały programy, które miały na celu znalezienie następce Adama Małysza. To na tych programach wychowali się: Kamil Stoch, Maciej Kot, Krzysztof Miętus, Dawid Kubacki, Bartłomiej Kłusek czy nawet Piotr Żyła. Teoretycznie zrobiono wszystko, aby było im łatwiej dostać się do czołówki. Adam Małysz z początku takiego wsparcia nie miał. Miał talent, który pielęgnował swoją ciężką pracą, treningami.

Nie skreślamy chłopaków, wręcz przeciwnie. Zapominamy o tym co było w Lillehammer i czekamy z niecierpliwością na zawody w Kuusamo. Może Finlandia okaże się szczęśliwsza dla naszej kadry. Musi. Jeśli nie, zrobimy to samo co zawsze, odkąd na rozbiegu nie staje Adam Małysz. Będziemy dmuchać pod narty innym zawodnikom: Austriakom, Niemcom, Norwegom, Japończykom, Słoweńcom, Czechom, Finom...