niedziela, 1 lipca 2012

Kto zdobędzie Mistrzostwo Europy? Włosi czy Hiszpanie? Dlaczego ten finał nie będzie dla mnie tak emocjonujący i komu ten tytuł należy się najbardziej...

Mistrzami zostaną Włosi, gdyż to nie jest Euro moich drużyn. Przed rozpoczęciem turnieju wydawało się, że o formę Holendrów można być spokojnym. Drużyna Oranje zachwyciła w spotkaniu z Irlandią Północną, pokonując ich 6:0. Dwie bramki strzelił Robin van Persie- mój (już dawno nieaktualny) kandydat na króla strzelców. Holendrzy z Euro odpadli jeszcze szybciej niż przed turniejem strzelali bramki Irlandii. Z grupy także nie wyszli Polacy, chociaż do ostatniej minuty spotkania 38 milionów Polaków wciąż wierzyło w sukces reprezentacji. Wszyscy zastanawialiśmy się co się stało i czego zabrakło. Miliony pytań i zero odpowiedzi. Taka bywa piłka nożna. Pomimo, że Polska z turnieju odpadła, ja nadal liczyłam na tytuł Mistrza Europy dla Niemiec. Niemcom kibicuję odkąd pamiętam, odkąd tylko oglądam piłkę nożną. Gary Lineker powiedział kiedyś, że piłka nożna to taka gra, w której 22 facetów biega po boisku, a na końcu wygrywają Niemcy. Niestety przez ostatnie 16 lat to powiedzenie straciło na ważności. Niemcy zawsze grają dobrze, ale pod koniec zawsze spotyka ich. Wieczni, niespełnieni faworyci XXI wieku. W 1998 roku Niemcy odpadli w ćwierćfinale Mistrzostw Świata, w 2000 na Mistrzostwach Europy nie wyszli nawet z grupy. Najbliżej tryumfu byli w 2002, gdy zagrali w finale MŚ z Brazylią...niestety świetnie spisujący się przez całe spotkanie Kahn skapitulował po strzale Ronaldo. Dwa lata później mieliśmy powtórkę z 2000 roku. 2006 rok to tylko brąz MŚ, 2008 srebro ME, a 2010 kolejny brąz MŚ. Mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie miały być tymi, które przerwą złą passę Niemców. Kibice liczyli na mistrzostwo, a eksperci stawiali Niemców w roli faworyta turnieju. Osobiście, życzyłam im tego z całego serca. Od początku Euro czekałam na Niemców w Warszawie, skąd mieli udać się prosto do Kijowa. Ubrana w koszulkę reprezentacji najpierw poszłam powitać ich pod hotelem, następnie dopingować ich na Stadionie Narodowym. Katem okazał się Mario Barotelli. Dwukrotnie pokonał Manuela Neuera i dał Włochom awans do finału mistrzostw. Dla Niemców był to cios w policzek. Nie pierwszy w tym roku. Jeszcze nie tak dawno Bayern Monachium przegrał z Chelsea w Lidze Mistrzów. Teraz Ci sami zawodnicy (8 piłkarzy, którzy zagrali w Warszawie na co dzień reprezentuje bawarski klub) schodzili z boiska ze łzami w oczach. Z tą różnicą, że teraz mogłam podziękować im osobiście. Wstając i żegnając ich z turnieju oklaskami. Finał nie będzie dla mnie bez nich tak emocjonujący. Mocno trzymam jednak kciuki za Hiszpanów. Trochę na złość Włochom, który wyeliminowali moich faworytów.

Brak komentarzy: