niedziela, 4 listopada 2012

Oleńka wraca z Jerzykiem

Polska ponownie zaczęła żyć tenisem, dzięki czemu ponownie zawitała u nas Oleńka :)

Idąc w niedzielne przedpołudnie ulicami Krakowa słyszę: „Tak, będzie grał z jakimś Ferrerem…”, „To Hiszpan?”, „To może wygra, bo nic nie słyszałem o tym Ferrerze…” „A nie przypadkiem z Federerem?”… Jak miło, że polski sport nie ogranicza się już tylko do rozgrywek piłkarskich!!!

Jestem fanką tenisa odkąd… odkąd właściwie pamiętam. Jest to według mnie najpiękniejszy sport (wiem, dla niektórych nudny…). Poznałam także dwie strony medalu tego sportu – i grałam w tenisa przez kilka lat i oglądałam tenisa w TV. Pochodzę z tego samego miasta co nasza najlepsza tenisistka w historii, ale chyba nawet ona nie wzbudziła tyle pozytywnych emocji i tyle entuzjazmu co Jerzy Janowicz w zaledwie pięć dni.
Teraz o Jerzym Janowiczu wiedzą wszyscy niemal wszystko. Że rodzice z poświęceniem wspierali jego karierę, że drogę do turniejów najwyższej rangi miał bardzo trudną, że ma niecałe 22 lata, a ja wiem, że jest wyższy ode mnie o całe 45 centymetrów. Czyżby wyrastał nam nowy bohater narodowy na miarę nawet i Adama Małysza?

Myślę, że za wcześnie na takie spekulacje. Na pewno nie zamierzam ujmować Jerzemu talentu, bo tego mu z pewnością nie brakuje. Ale jestem ostrożna, bo media w dzisiejszych czasach szybko znajdują gorący temat, a szybko go porzucają – zapewne, gdy przyjdzie pierwsza porażka, a taka na pewno będzie, bo nawet wielki Roger Federer nie jest niepokonany (ależ wtedy sport by był nudny!). Chcę też zauważyć, że koniec sezonu to ciężki czas dla każdego sportowca – przed najlepszą ósemką zbliża się Masters w Londynie, czyli wielki turniej kończący sezon. Chyba wszyscy tenisiści startujący w tych zawodach są już myślami tam. Niemniej jednak pokonanie całej masy zawodników z TOP 10 i TOP 2 to sprawa bezapelacyjnie wspaniała i świadczy o wspaniałym przygotowaniu, o niesamowitym talencie. Mam nadzieję, że Jerzy znajdzie po paryskim śnie wielu sponsorów, którzy ułatwią mu sprawę finansową i pozwolą skoncentrować się jedynie na tym, co dla niego najważniejsze – tenisie.
Kto wie co będzie za rok? Być może w gronie magicznej ósemki znajdzie się nasz reprezentant, Jerzy Janowicz. Trzymam mocno kciuki i życzę mu z całego serca jak najlepiej.
PS. Co myślicie o grupach na zbliżający się Masters w Londynie? Macie swoich faworytów? Ja oczywiście mocno trzymam kciuki za mojego ulubieńca – Juana Martina del Potro (i fakt, że trafił do grupy z Rogerem Federerem mnie nawet nie zmartwił, bo wiadomo co było w 2009 roku :D)
Oleńka

Brak komentarzy: