piątek, 29 czerwca 2012

Super Mario pokonał Niemców.

Wczoraj notki nie było, gdyż cała start-meta jedna z nas, a dokładnie ta, która teraz tę notkę dla Was pisze- miłośniczka niemieckiego Mannschaftu- dopingowała swoją drużynę na Stadionie Narodowym w Warszawie. 

No dobra...przyznam, że byłam już myślami w Kijowie na niedzielnym finale z Hiszpanią. Nie będę może obiektywna, ale po prostu nie potrafię. Uważam, że Niemcom ten tytuł należał się jak mało komu. Od 16 lat niemiecka reprezentacja nie odniosła żadnego spektakularnego sukcesu - ani na MŚ ani na ME, a przecież jest to drużyna kompletna. Zawsze grają świetnie, mądrze, nie tracą punktów, dochodzą do półfinału, finału...aż w końcu trafiają na takich Włochów, na których nie potrafią znaleźć recepty.
Wczorajszy mecz do najlepszych w wykonaniu Niemców na pewno nie należał. Obrona była zagubiona, a atak nie potrafił stworzyć sytuacji zagrażającym bramce Gianluiginiego Buffona. Brakowało pomysłu, techniki, szybkości i precyzji. Początek meczu nie zapowiadał wprawdzie klęski jedenastki Joachima Loewa. Już w piątej minucie po rzucie rożnym piłkę z linii bramkowej wybił Andrea Pirlo. Chwilę później błąd popełnił Gianluigi Buffon. Po interwencji włoskiego bramkarza piłka odbiła się od Andrei Barzagliego i nieznacznie minęła bramkę. Niestety po kwadransie do ataku ruszyli Włosi, których bohaterem został Mario Balotelli. W 20. minucie Antonio Cassano łatwo ograł Matsa Hummelsa, dośrodkował w pole karne, Balotelli ubiegł Badstubera i głową pokonał Neuera. W 36 minucie Balotelli powtórzył swój wyczyn i było już 2:0 dla Włochów. Po przerwie Joachim Loew wprowadził zmiany i na boisko weszli w zamian Gomeza i Podolskiego- Klose i Reus, a w 71 minucie Mueller zastąpił Boatenga. Mijała minuta za minutą, a Niemcy coraz bardziej oddalali się od awansu. Wyraźnie chcieli przyśpieszyć. Zdołali nawet osiągnąć przewagę, ale albo pudłowali, jak choćby Philipp Lahm, albo bezbłędnie spisywała się włoska defensywa. W 62. minucie próbkę swoich nieprzeciętnych możliwości ponownie pokazał Buffon, broniąc strzał Reusa z rzutu wolnego. Honorowego gola Niemcy zdobyli w doliczonym już czasie gry. Po zagraniu ręką w polu karnym Balzarettiego sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę wykorzystał Mesut Oezil, ale czasu na wyrównanie już nie starczyło. 

Pomimo, że moja drużyna przegrała i musiała pożegnać się z marzeniami o upragnionym mistrzostwie, a ich gra pozostawiała wiele do życzenia to i tak zachowam pozytywne wspomnienia z tego spotkania. Przede wszystkim cudownie jest być częścią sportowego święta jakim są Mistrzostwa Europy, tym bardziej, jeżeli można z bliska dopingować swoich ulubionych piłkarzy. Wielkie podziękowania kieruję w stronę fanklubu niemieckiej reprezentacji, za przygotowanie EM Kurvenshow (wciąganie sektorówki przed wejściem na murawę zawodników), w którym miałam okazję brać udział. Na resztę podziękowań będzie jeszcze czas.

Mam nadzieję, że Niemcy nie raz jeszcze zawitają na Stadionie Narodowym, a wynik okaże się dla nich zwycięski.





Brak komentarzy: